Archiwum listopad 2002, strona 1


lis 02 2002 tobie
Komentarze: 0

obruciłem głowe, usłyszawszy nieznany mi szelest
spokojnie, z gracją i pełnym dostojeństwem
gdy obruciłem nie było już nic ...
Spokojnie szedłem prosto
prostym szlakiem wymierzonym prze ze mnie
delikatnie stąpiąc, cicho ...
znowu ów dziwny szelest ...
zatrzymałem się ...
nieodwracając - przecież to nie wypada ...
szelest trwał nadal...
ciekawością pchnięty odwróciłem głowe
znów z zachowaniem wszystkiego co znam
na mojej twarzy rysowało się poirytowanie...
coś w rodzaju - żenady...
zanim me zdrętwiałe kości zrobiły obrót
szelest ustał...
poszedłem zatem szybciej
prosto ...
drogą którą znam
delikatnie zwieszony uśmiech
mieszał się tylko z metalicznym szelestem
szelestem głośniejszym i bliższym
im ja dalej tym on bliżej
im ja głebiej tym on
niezatrzymalem się do końca
do samego końca
przeszedł, poszedł prosto
pewnie mnie przeszedł gdy stanełem na papierosa
przeszedł prosto ...
za mało
siły by się z nim zmierzyć
może to on, właśnie on się przemknoł
nie mogę powiedzieć - niezauważalnie ...
on ten kogo szukam ...
może to on ...
mój cel ...

prezess : :
lis 02 2002 kolekcioner
Komentarze: 1

zbieralem znaczki do pewnej chwili

zbieralem motyle do pewnej chwili

zbieralem marzenia do pewnej chwili

zbieralem wspomnienia do pewnej chwili

klaser pelny

 

prezess : :
lis 02 2002 no co ty
Komentarze: 1

-Co ty na to ze cię dzisiaj zabije ?

-kiedy ?

-za godzinę .

-no wiesz troche mi się śpieszy ...

-usuga expresowa ?

-a ile trzeba dopacić ?

-20 zlotych

-to ok.

i poszli

śmierć wybiera tak samo powoli jak szybko zabija....

pamięć pamięta tak dugo jak mocno kochaliśmy

chwila na szkle zatacza kolo

spadnie potem cicho na moją skroń

moja dretwa reka niezdarnie ją straci

chwila powróci do mnie

w innej postaci

bo kazda chwila wraca

żygnając zapraszam was do mnie

odwiedzam wasze nowe kryjowki

na zimnym kamieniu stawiam świato

wskazuje Ci droge

ploń moja kruszynko

moja nadziejo ku górze ploń

zaduszki 2.11.2002 rok  

 

 

prezess : :