Najnowsze wpisy, strona 44


lis 03 2002 tytuł
Komentarze: 0

no wiec co tam slychac dawno nic o sobie nie pisalem bo i oczym pisac nie ma kilka dni zajelo mi posegrgowanie moich "utworow" naliczylem ich sie ok 160 niektore zamiescilem na blogu reszta nie chce was zanudzac, z tej fizyki dostalem 3 ale i tak nieuchronilo to 2 moich kolegow ktorzy dostali 1. Matme spieprzylem na maksa na samiuskiego maksa z plusem ludze sie jescze ze moze cos z tego bedzie jutro mam koleina kartkowke z matmy poprawe 1 klasowki no zobaczymy jak to bedzie jutro tez biologia. Kocham ten przedmiot ale nienawidze roslinek nienawidze babraniny choroplastow i tych pierdol policzylem ze czeka mnie jescze mniesiac roslinek i zacznie sie czlowiek co jest znacznie moim zdaniem ciekawsze. z moim niemieckim to tez mozna sie zachlastac dalem sobie jeszcze dwa tygodnie na unormowanie tej sytuacji ale zobaczymy jak to bedzie narazie nic sie niezmienia w tym zakresie

ostatnio gadalem z niektorymi z was w sposob troche dziwny za co bardzo przepraszam ale poprostu nie mam ochoty na mowienie o sobie cos w  moim zyciu sie zmienia nie wiem tak jakby wszystko stawalo sie lepsze chociaz ze nic sie niezmienia. jestem tym samym kretynem patrzacym z glupim usmiechem w przyszlosc co dawniej. jak dawniej a jednak nie dawniej ostatnio zastanawiam sie czy ludzka psychika to nie kolo raz dobrze raz bankrut, jestem na wyzynie moze dlatego zeby w tym czasie zalatwic wszystki sprawy na przyszlosc. ostatnio nie mysle o smierci, jakos przestala mnie obchodzic i smierc i wszystko i wszyscy stalem sie cholernym egocentrykiem zamykam sie i zamykam oczy na krzywde wtedy czuje sie bardziej spelniony weselszy i szczesliwszy. jak jestem sqam delektuje sie chwilami bardziej wymiernie

ucze sie wiecej chociaz i tak zamalo spie malo chociaz i tak za duzo, za duzo za malo nic w sam raz a z tym nierazem mi wsam raz troche przeginam z kompinowaniem moj jezyk staje sie natyle gietki ze pomimo ortografi jestem w stanie kazdemu ublizyc, czeka nas zwrot w historii

przepraszam ze tak dlugo ale natyle mialem ochote jak sie niepodoba to spierdalac stad

dowidzenia

prezess : :
lis 02 2002 łagodny
Komentarze: 0
spokojnie odlatują żurawie
wiatr niesie je tak wytrwale
ped powietrza, łopotanie skrzydeł
delikatny wiatr w konarach
wszystko jakby ze snu
jak by nierzeczywiste spokojne tak nazbyt roztropnie wyrazone mysli
w kilku slowach
spokojnie tak dzisiaj noie moze byc inaczej
dzisiaj jest lepiej niz bylo wczoraj
i jutro bedzie lepiej niz jest dzisiaj
za taktem nadazajac spokojnie
bez literowek
bez
spokojnie
nazbyt roztropnie
moize lekkomyslnie moze
kto zgadlby
z popiołu diamentu fundamenty
z fundamentow wydostaje sie komin z komina
dym
z dymu zlo
oczyszcza moja dusze tak spokojnie
tak spokojnie i pewnie moge sie czuc w domu bez scian
jak motyl bez klatki
spokojny o deszcz
mam siebie mam komin
czego jeszcze chciec wiecej za dlugi sa slowa by je napisac
zbyt plytkie w znaczeniu by pisac
sprzedalem chwile za wieczonosc
spokojny o przyszlosc
dzis mozesz do mnie  mowic jeszce
dzis nie jutro bo moj dom
jest tam gdzie ja
--

 

prezess : :
lis 02 2002 12
Komentarze: 3

pusty peron
puste zimne ławki
świst
powietrza z uchylonych drzwi
jeden człowiek wchodzi
podchodzi
do słupa i pyta
"Czy znajdę tu szczęście" ?
pytanie do słupa
słup milczy
usiadłem z wrażenia
mężczyzna zdioł czapkę
skłonił się grzecznie- jak by dziękował
nie dostał odpowiedzi a jednak podziękował
myślałem
za długo bo ręce kostniały
dawno nie ma już tego mężczyzny
a ja jestem tu nadal
zadał pytanie niedostał odpowiedzi
jego życie się niezmieniło
a jednak on za to podziękował
podziękował za nic
za to że nic się niestało
był szczęśliwy tą pustką
moje myśli wiązały się w supełki
a supełki w słupły
podszedłem zatem do słupa
stanełem
i zapytałem
miałem przynajmniej taki zamiar
ale wszystko co zaczynałem mówić było banalne
nie wiedziałem co powiedzieć
proste pytanie
jakieś pytanie
odszedłem
nie mogłem jednak się powstrzymać
wróciłem
zdiełem czapkę i również skłoniwszy się
grzecznie podziękowałem
dziś też dziękuje
za wszystko
nawet za to pozorne nic

prezess : :
lis 02 2002 Bez tytułu
Komentarze: 0

szeptem nie naglos

spokojnie wyraz slowa oddechem

marsz nasz czerwony marsz

zielony dywan

zólte laki

splecione w jeden rece

wyraz gest mina

wyraz marzenia westchnieniem

ja z ciebie tchnieniem

z duszy nadzieja

 

prezess : :
lis 02 2002 tobie
Komentarze: 0

obruciłem głowe, usłyszawszy nieznany mi szelest
spokojnie, z gracją i pełnym dostojeństwem
gdy obruciłem nie było już nic ...
Spokojnie szedłem prosto
prostym szlakiem wymierzonym prze ze mnie
delikatnie stąpiąc, cicho ...
znowu ów dziwny szelest ...
zatrzymałem się ...
nieodwracając - przecież to nie wypada ...
szelest trwał nadal...
ciekawością pchnięty odwróciłem głowe
znów z zachowaniem wszystkiego co znam
na mojej twarzy rysowało się poirytowanie...
coś w rodzaju - żenady...
zanim me zdrętwiałe kości zrobiły obrót
szelest ustał...
poszedłem zatem szybciej
prosto ...
drogą którą znam
delikatnie zwieszony uśmiech
mieszał się tylko z metalicznym szelestem
szelestem głośniejszym i bliższym
im ja dalej tym on bliżej
im ja głebiej tym on
niezatrzymalem się do końca
do samego końca
przeszedł, poszedł prosto
pewnie mnie przeszedł gdy stanełem na papierosa
przeszedł prosto ...
za mało
siły by się z nim zmierzyć
może to on, właśnie on się przemknoł
nie mogę powiedzieć - niezauważalnie ...
on ten kogo szukam ...
może to on ...
mój cel ...

prezess : :